poniedziałek, 4 lutego 2013

Urodziny


Droga przyjaciółko, dziś kupiłam jej prezent. Wiem,
to głupie wydać na piędziesiecioletnią kobietę
aż tyle pieniędzy, których nie mam.

Mogę opisać miejsca, gdzie ją zabrałam, co jadła
i jak wyglądała w nowej sukience,
ale nie ma sensu męczyć cię opowieścią - krótko:
jakbym ją poprowadziła na rzeź

mamrotała, że starość nadciąga, porusza
łapkami jak wiewiórka; robi zapasy, suszy grzyby, próbuje
być znośna i przechodzić ze sprawami do porządku
jesiennego.

Opiekuję się nią, chociaż nie zawsze tak było - nie mam
nikogo bliższego.
Myję, wcieram kremy, pilnuję, żeby zbyt długo nie siedziała
na plaży. Może zrozumie, to tylko ciało, opakowanie,
którego nie powinna się bać jak zimnego wiatru
ze skutego lodem
powietrza.

1 komentarz:

  1. Niesamowity wiersz, to rozwarstwienie jest bardzo świadome i piękne!

    OdpowiedzUsuń